środa, 11 września 2013

Napompowany balonik zawsze pęka

Kilka dni temu, poprzez pewnien obowiązek wpadła mi do ręki gówno prawda. Moim oczom od razu ukazał się artukuł dotyczący występu naszych koszykarzy na mistrzostwach Europy w Słowenii. Cóż, mówiło się o tym, że mamy najsilniejszą kadrę w historii, że musi się udać, że będzie top 8 Europy. Wyszło niestety jak zawsze. Kompletny blamaż, ostatnie miejsce w grupie. Jest to najlepszy przykład tego, jak działa napompowany do granic możliwości balonik, który ciągną za sobą wszelcy znawcy i specjaliści. Niestety, prędzej, czy później musi on pęknąć. Dzieje się tak niezwykle często. Nie mówiąc już o tragicznym EuroBaskecie. 




My, Polacy, mamy tendencje do przerostu ambicji w pod każdym względem. Wyjątkowo widoczne jest to jednak w przypadku wymagań od naszych sportowców. Wystarczy powrócić do EuroBasketu. Skład wielki, ogromne oczekiwania, a wyszła jak zwykle klapa. Czym jest to spowodowane? Po części na pewno złym przygotowaniem, formą itp. Jednak z drugiej strony... Nie da się grać dwoma zawodnikami. Poza kilkoma wyróżniającymi się postaciami z Tauron Basket Ligi, siłą ekipy był jedynak z NBA Marcin Gortat i silny skrzydłowy Barcelony Maciej Lampe. Czymże jednak są oni w porównaniu do ekip Hiszpanii czy Francji? Wydaje mi się, że wymagane było zbyt dużo, co na pewno miało też pewien wpływ na grę chłopaków. 
Drugą, chyba słynniejszą sytuacją obrazującą podobne zajścia jest gra naszych piłkarzy. Od kilku lat mówi się, że mamy bardzo mocny skład, wielu wartościowych zawodników, etc. Co z tego, kiedy nie potrafimy zrobić z tego drużyny? Cała kadra uwikłana jest w problemy zewnętrzne, związane z opinią publiczną. Wymagamy od nich Bóg wie czego, najlepiej, żeby wygrali mistrzostwa w Brazylii. Może w końcu czas po prostu dać im grać nie wymagając nic, co nam przecież szkodzi? Może zaczną grać, nie będą tracić bramek z San Marino i przynosić wstydu na cały świat. Nic innego nie pozostało.



Wnioski i przekaz są bardzo proste. Jeśli chcemy nadal tak bardzo pompować balonik, trzepnijmy się w głowy i przestańmy to robić. Przegrywają? Szkoda. Wygrywają? Spoko. Bez żadnej spiny, ale z sercem. Bądźmy przy nich, ale nie wymagajmy. Zwyczajnie szkoda naszego zdrowia. Są dyscypliny, w których bez zbędnej spalary wsztko idzie tak jak trzeba. Wystarczy spojrzeć na żużel i kolarstwo. W tym pierwszym jesteśmy potęgą, w tym drugim pomału się ku temu uchylamy. Po prostu robiąc to co trzeba. Mając nadzieje, ale nie budując niepotrzebnej presji. Nie ma nic gorszego od niej. To ona najczęściej paraliżuje. Tak łatwo jednak można się jej ustrzec. Wszystko w naszych rękach. Pomyślcie nad tym, kiedy będziecie oglądać następne mecze. Kibicujcie, ale bez spiny. Nie znaczy to, że nie macie odczuwać odpowiednich emocji. Wystarczy do tego odpowiednio podejść.