piątek, 6 września 2013

Autorytet, idol, inspiracja. All in One. Ci wielcy.

Zwykły, szary dzień. Młody dzieciak podchodzi do TV, odpala Eurosport i ogląda jakikolwiek program. Widzi w nim różne osobistości. Od Messiego, przez LeBrona Jamesa, do Ronniego O'Sullivana. W każdym z nich widzi kogoś więcej niż sportowca. Każdy z nich jest dla niego kimś z innej planety. Kimś, kto wydaje się być bogiem. Jest w nich zapatrzony. Cały swój pokoik wykleja plakatami z tanich gazet. Na każdym kroku szuka wszelkich akcentów z nimi związanych. Wzoruje się na ich ubiorze, wyglądzie, stylu gry. Wszystkim co robią. Jest to piękne. Tak właśnie działa siła autorytetu. Było ich w sporcie wielu. Ja w szczególności zapamiętałem kilku. Tych, którzy najbardziej przyczynili się do budowy mojego światopoglądu. Jednak nie o to mi dzisiaj chodzi. Czy dzisiaj są jeszcze tacy sportowcy, którzy są prawdziwymi wzorami do naśladowania? Jak dla mnie są, a niżej kilku z nich.


Tym największym, jest ten, o którego etyce pracy nie jedna historia powstała. Ten, który wielokrotnie pokazywał ile można zdobyć przez rzetelną pracę i wiarę w powodzienie swojej misji. Tak, to on. Zawsze wielki Kobe Bryant. Jest on jedynym znanym mi sportowcem, który w tak wielkim stopniu oddał swoje życie dla kariery. Wystarczy tylko troszkę poszukać, aby znaleźć informacje o jego nocnych treningach, oddaniu, przywiązaniu do sportu. Wszędzie można dostrzec, że nie ma dla niego rzeczy ważniejszej od koszykówki. Przez całą karierę robił wszystko by stawać się lepszym. Jednocześnie był i jest wielki również wobec rywali. Po prostu robi swoje. Tylko tyle. Przez całą karierę pokonał wielu przeciwników swojej osoby, jednak po zakończeniu kariery będzie równie ceniony jak M. Jordan. Bohaterzy przychodzą i odchodzą, a legendy pozostają na zawsze...


Kobe Bryant. Jeden z największych graczy NBA w historii.


Drugą gwiazdą, którą chciałbym przedstawić jest niemiecki weteran roweru. Na karku prawie pełne 42 lata, a on wciąż cieszy nasze oczy fantastyczną jazdą. Nie znam nikogo, kto kiedykolwiek byłby przeciwko niemu. Rzecz jasna drugim z mistrzów jest Jens Voigt. Nigdy nie był kimś, kto zapisał się ogromnymi literami w historii sportu. Zawsze był za to wielkim kolarzem. Niekoniecznie wynikami, których i tak ma wiele, ale sercem, walką i kulturą. Żaden z młodych zawodników, jak brawurowy by nie był, nigdy nie będzie tak nieprzewidywalny jak wielki Jens. Jego specjalnością jest pokazywanie się tam, gdzie nikt nie może, gdzie nikt się go nie spodziewa. Wiele kolarskich pokoleń uczyło się od niego, uczy się i uczyć się będzie. Z resztą, zasmakujcie tego sami.


Ulubieniec kibiców na całym świecie.


Co prawda to tylko dwa przykłady wielkich sportowców, ale mam nadzieję, że choć trochę docenicie również pozostałych. Wymieniać można długo, nawet na naszym podwórku. Adam Małysz, Ryszard Szurkowski itp. Do tego dodać można jeszcze takie nazwiska jak Paolo Maldini, Magic Johnson, Colin McRae. Lista byłaby bardzo długa. Potrzebni są też nowi. Ci, którzy pociągną za sobą nowe pokolenia. Myślę jednak, że niezależnie od sytuacji, zawsze znajdzie się ktoś, kto zbuduje wokół siebie wystarczającą otoczkę, aby tłumy widziały w nim kogoś więcej, niż tylko zawodnika.