piątek, 13 września 2013

Magicy z dziupli, czyli przegląd polskiego komentarza sportowego. cz 1 - pozytywy

Wyobraża ktoś sobie relację z meczu czy wyścigu bez komentarza? Nie sądzę. Niejednokrotnie oglądało się relacje tylko ze względu na panów z mikrofonami. Cóż by to były za nudy, gdyby zabrano nam te kilka głosów, które poznajemy obudzeni o 3 w nocy bez większego problemu. W dużej mierze to oni decydują o tym jak odbierzemy relacje. Sportowo może dziać się naprawdę niewiele, a oni tak ją ubarwią, że zapamiętamy ją na długo. Nie są to wcale słowa na wyrost. Mamy kilku takich, którzy o każdej porze dnia i nocy, z słabego ogórka zrobią zawody pokroju meczów reprezentacji. Kto to jednak jest?

Zacznę od duetu, który od kilku lat inspiruje mnie bardziej niż niejeden zawodnik. Mowa rzecz jasna o wielkiej parze Tomasz Jaroński - Krzysztof Wyrzykowski. Ta dwójka jest absolutnie zespołem legendarnym. Dotyczy to zarówno kolarstwa, jak i biathlonu. Ich osławione już wzajemne docinki, niezwykła umiejętność współpracy, zgranie, wewnętrzny język, a jednocześnie swoisty patos. Wszystko to tylko składniowe czegoś tak wielkiego, że przez wiele kolejnych pokoleń może nie być ich następców. Aby to zrozumieć, trzeba ich po prostu posłuchać. Są najzwyczajniej w świecie genialni. Nieważne czy popełnią jakieś błędy podczas relacji, czy pomylą zawodnika, nie zorientują się co do zmiany sytuacji na trasie. Lada moment nadrobią to przy zameczku, strzelaniu Polaka bądź Polki, czy choćby podczas groteskowej rozmowy między sobą. Chapeau bas. 





Kolejnym z wielkich jest niezwykły specjalista od sportów motorowych. Szczególnie tych ekstremalnych, na jednośladach. Oczywiście chodzi o Tomasza Lorka. Człowiek z największą wiedzą dotyczącą żużla i motocrossu w naszym kraju. Zna każdego, o każdym wie wszystko. Tak po prostu. Nie wiesz czegoś z historii speedwaya i nie możesz znaleźć o tym informacji? Napisz do Tomka Lorka. On Ci odpowie. Od ręki, około sekundy po zadaniu pytania. Nie o to jednak chodzi. Najwspanialszy jest sposób, w jaki przekazuje swoją wiedzę podczas transmisji telewizyjnych. Za każdym razem oglądając brytyjską Elite League dowiaduje się czegoś nowego, jednocześnie słysząc bardzo trafny komentarz do wydarzeń bieżących. Fachowo, skutecznie, przyjemnie. Czego chcieć więcej?




Trzecim i zarazem ostatnim z wielkich jest wielki fan i specjalista siatkówki. Z niczym innym jego głos kojarzony być nie może. Tomasz Swędrowski, bo o nim mowa, od kiedy pamiętam zajmuje się siatkówką. Ku naszej uciesze robi to naprawdę fantastycznie. Jest chyba najlepszym przykładem tego, jak z niczego można zrobić coś. Nieważne jak słabo grałyby obie drużyny, dla niego i jego słuchaczy zawsze będzie to wielkie widowisko i sportowe święto. Nikt z kibiców piłki siatkowej nie wyobraża sobie ważnego turnieju bez jego głosu w eterze. To tylko pokazuje jak bardzo jest on ceniony  lubiany, dzięki czemu może swoją pracę wykonywać jeszcze lepiej.




To tylko mała część tych, którzy porywają miliony przed telewizorami. Do tego grona można by było dodać choćby Dariusza Szpakowskiego, Włodzimierza Szaranowicza, Marka Rudzińskiego, Adama Probosza, a z zagranicznych m.in. legendarnego Davida Goldstroma. Trzeba jednak pamiętać, że legendy na zawsze pozostaną legendami, nieważne co miałoby się stać. Mimo to, nie dajmy nikomu z nich odejść. Są po prostu zbyt genialni, abyśmy mogli stracić ich głosy nadawane z dziennikarskiej dziupli. Cieszmy się nimi, korzystajmy i dajmy się ponieść ich wielkim umiejętnościom.