Natknąłem się dzisiaj na kilku młodych chłopaków kopiących piłę na jednym z miejskich orlików. Młodziaki śmigały ile tylko mają mocy w nogach, ile tylko są w stanie wycisnąć. Nie patrzą na to, czy robią to prawidłowo, czy podejmują dobre decyzje, czy widzą wystarczająco dookoła na boisku. Gra chaotyczna, ale z sercem. To się liczy. Za to lubię oglądać młodych w akcji. Zawsze jednak w takich sytuacjach towarzyszą mi mieszane uczucia. Dlaczego? Bo ich marzeniem jest zostać kimś, kto będzie kopał skórę w którymś z klubów europejskich. Od razu zaczyna mi być ich szkoda. Wystarczy wiedzieć, że tutaj nie mają nawet jak się wybić. Nie ma nic. Poza kilkoma boiskami nie ma żadnego klubu, który mógłby im pomóc w dalszym rozwoju. Tyczy się to nie tylko kopaczy, ale praktycznie wszystkich dyscyplin w Polsce. No może poza siatkówką. Cieszy mnie jednak widok pomału powstających szkółek piłkarskich, takie jak szkółka Legii czy Lecha.
Młodziacy z Legii już się cieszą grą.
Mimo wszystko problem nie ma zamiaru wcale zniknąć. Brakuje praktycznie wszystkiego. Za każdym razem, nie wliczając siatki i piłki ręcznej, mówi się, że ktoś z naszych chce się wybić, więc wyleciał na zachód. Cholera no, czemu? Stwórzmy mu warunki w Polsce. Są ku temu możliwości. Do tego, żaden sport nie może narzekać na brak chętnych do uprawiania go. Dotyczy to zarówno narodowej skopanej, jak i tańca towarzyskiego. Serio. Sam się o tym nie raz przekonałem. Dlaczego jednak nie jest to wykorzystane? Wszystkie szkółki są i tak płatne. Więc co za różnica, czy rodzic rzuci 20 czy 30 ziko. Wyjdzie mu to praktycznie tylko w końcowo rocznym rozliczeniu ze współmałożonkiem. Kwestia tylko na co te pieniądze pójdą. Może zamiast upychać kieszenie związków zwyczajnie zatrudniłoby się porządnego i dobrego trenera? No tak, na wykształcenie takowych też należy wydać. Niestety, realia naszej ojczyzny nie pozwalają nawet o tym marzyć. Szkoda, bo na tym wszystkim korzystają tylko nasi rywale, oraz Ci, do których uciekną największe talenty. Najlepszy przykład? Młodzi kolarze. Wiśniowski w belgijskim Etixx, Kasperkiewicz i Haba w holenderskim De Jonge Renner, Poljański pół życia spędził we Włoszech. Takie życie. Szkolą się, rozwijają. Będą z nich ludzie.
Przemysław Kasperkiewicz to jeden z najlepszych juniorów na świecie.
Jaka jednak jest recepta na to wszystko? Przeciwstawienie się dziadostwu, które wciąga całe fundusze potrzebne na szkolenie młodych. Do tego wystarczy tylko trochę wyobraźni. Oprócz inwestowania w adeptów należy jeszcze maksymalnie ich zachęcić do uprawiania właśnie tej dyscypliny. Wystarczy kilka dobeych pomysłów. Mi wpadło kilka. Przede wszystkim, od najmłodszych lat należałoby obesrwować możliwości i zainteresowania dzieciaków. Każdy ma w sobie jakiś talent, geniusz, predyspozycje. Absolutnie każdy. Tak było jest i będzie. Wystarczy to tylko wyłapać. Wyślijmy na każdego orlika po jednej osobie, która obserwowałaby poczynania młodziaków, a i jednocześnie nadzorowała całe miejsce. Wyślijmy skauta, który na każdym ogórku będzie obserwował cały wyścig z uwagą godną Holmesa. Nie dajmy po raz kolejny dać się zrobić w bambo, tak jak Wisła Kraków w przypadku Dorina Oprioescu. Zawsze przecież dużo bardziej cieszy dobry występ swojego, niż jakiegoś farbowanego lisa. To kolejna ze zwykłych, sportowych prawd. Dajmy możliwość rozwijania swoich pasji i spełniania marzeń kolejnym pokoleniom. O to w tym wszystkim chodzi. Pomóżmy im w tym, a na pewno się odwdzięczą. Uradowane serce, to uradowany człowiek. Człowiek, który jest zdolny do wszystkiego w sferze swoich zainteresowań. Wykorzystajmy to. Wiele nie potrzeba. Jest nas prawie 40 milionów. To naprawdę dużo. Wystarczy chcieć i grać czysto, zgodnie z duchem tego, o co chcemy dbać. Zgodnie z zasadami sportowej moralności. Wówczas kwestią czasu będą pierwsze efekty wspólnej pracy. Najlepszym tego przykładem są skoki narciarskie. Polska się zjednoczyła, gdy na pierwsze strony gazet trafił nasz Orzeł z Wisły. Zbudowano kilka skoczni, rozpoczęto cykl Lotos Cup. Minęło kilka lat i mamy tego efekty. Świetna drużyna, fantastycznie wyszkolony trener. Na zachodzie zaczyna się mówić o polskiej myśli trenerskiej. Oby tak dalej. Reszta niech bierze przykład.
Kompleks w Zagórzu przeznaczony dla młodych skoczków.
Tak to już bywa, że znając smak dobrze wykonanej roboty, nie można jej przełożyć na pozostałe podmioty. Co prawda tylko w Polsce. Mimo to wierzę, że możemy jeszcze coś z tym zrobić. Wszystko w naszych rękach. Przynajmniej taką mam nadzieję...