środa, 29 stycznia 2014

Jak się wychillować

Ha, niby taki banał, a jednak zastanawia. Nie chodzi mi tu rzecz jasna o odpoczynek czynny. Wszystko w tej kwestii jest zależne od osoby. Jedni czytają książki, drudzy chodzą na piwo, trzeci nabijają levele czy fragi. Dla każdego coś dobrego. Osobiście preferuje porobić coś co wymaga nieco większej inwencji twórczej. Wystarczy mi zeszyt, długopis, paru trzepniętych znajomych, troszkę sprzętu i można uskutecznić małą nagrywkę. Spontaniczne akcje zawsze na propsie. 


Nie ważne czy przy majku stoję ja, czy mój ziomek (j.w), przede wszystkim chodzi o dobrą zabawę i miłe spędzanie czasu. W końcu, czy ktokolwiek może nam zabronić robienia czegoś, co sprawia nam przyjemność? Skoro od dawna czegoś chcesz, po prostu to zrób.

niedziela, 26 stycznia 2014

Siła wielkich imprez

Według wielu osób, sport jest tylko dodatkiem do codzienności. Czymś, co pomaga oderwać się od rutynowej pracy, zarówno do 15, jak i tej w domu. Zapominają oni jednak o pewnych chwilach, kiedy praktycznie dla większości ludzi na świecie, układ priorytetów zmienia się. Wystarczy spojrzeć na czerwiec 2012 w Polsce, sierpień 2012 w Londynie, czy czerwiec 2010 w RPA. Z resztą, podane przeze mnie miejsca były tylko centrum czegoś, co ogarnęło cały kontynent/świat. Mowa ,rzecz jasna, o wielkich, sportowych imprezach.



Okres Igrzysk Olimpijskich to jeden z najgorętszych okresów co każde 4 lata. Praktycznie wszystkie publiczne telewizje w krajach na całym świecie, przez całe dnie transmituje wydarzenia z aren sportowych. W końcu jest to więcej niż jakiś pojedynczy turniej. Igrzyska dotyczą przecież każdej z dyscyplin sportowych, a dla polityków (niestety oni też się w to włączają) jest to najważniejsza impreza sportowa podczas jednej kadencji. Dodając do tego to, co najważniejsze, tradycję, tworzy się nam niepowtarzalny klimat, po części pozbawiony komercji i wielkich kontraktów. Czy właśnie nie takiego sportu pragniemy?


Oprócz wyżej wymienionej imprezy jest jeszcze jedna, która w niezwykły sposób zrzesza ludzi na świecie na okres około miesiąca. Mundial jest czymś więcej niż tylko turniejem. Ludzie na całym świecie czekają na każdy mecz, każdy gram emocji, który zostanie wyprodukowany na boisku. Znani artyści tworzą piosenki związane z turniejem, wszelkie media podają każdą informację dotyczącą rozgrywek. Cały świat jest wówczas pogrążony w piłkarskim szaleństwie. Nie ma czasu na pracę, problemy, choroby. Liczy się tylko to, co dzieje się na boisku. Fantastyczne czasy.

Można by było tak wymieniać w nieskończoność. Ostatnimi czasy, bardzo głośno było o mistrzostwach Europy w piłce ręcznej, z wiadomych dla nas przyczyn. Niedługo rozpocznie się zimowa olimpiada w Soczi, która także zajmie wysokie miejsce w hierarchii dnia każdego kibica. Wszystko to pokazuje jednak jedno. Sport to nie tylko dodatek, to stała część życia, zarówno każdego człowieka, jak i całej populacji.

czwartek, 23 stycznia 2014

Odpoczynek

Pewnie myślicie, że GruSports odleciał? Nic bardziej mylnego! Kilka dni przestoju to tylko efekt niezwykle udanego weekendu, którego zwieńczeniem był opisany już wyjazd do Zakopanego. Dość ostro się wypompowałem i potrzebowałem chwili na regenerację. Teraz jednak powrócę do was z pewnym nowym projektem. Mam nadzieję, że trochę nadziei sobie zrobicie i z niecierpliwością poczekacie na nowe rozdanie. Na ten moment idę spać, a już w najbliższym czasie wypuszczę bombę, z którą każdy z was będzie miał coś wspólnego. Z fartem!

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Idź tam, gdzie chcesz - Zakopane 2014


Stało się! W końcu zawitałem do stolicy polskich tatr na konkurs pucharu świata w skokach narciarskich. Łatwo nie było, ale dałem radę. Jak wiadomo, odbyła się tylko jedna seria, jednak nie był to dla mnie żaden problem. Z resztą i tak musiałem już wychodzić. Czas na relacje.
Sobota 20:25, wyjazd z Piły w kierunku Zakopanego. Prawie 11 godzin drzemek przerywanych przez "wodżireja podróży" dało z czasem o sobie znać, mając na uwadze nieprzespaną poprzednią noc. Po męczarni w ciemnościach, o godzinie 7:05, razem z moim kompanem Michałem wysiadamy w Zakopanem. Góry powitały nas przednią pogodą.


Po chwili przebudzenia, szybko zaczęliśmy szukać drogi na Wielką Krokiew. Cóż, powód był jeden, nie mieliśmy jeszcze biletów. Nie było to problemem. Nie udało się za pierwszym razem (spod skoczni poszliśmy wciągnąć jakieś ciepłe żarełko), nie udało za drugim, ale za trzecim, już ostatecznym (około 12:00) już się udało. Dobra cena, dobre, miejsca, nic, tylko korzystać! W międzyczasie tylko giewont mnie zmartwił, bo miał jakieś takie zachmurzone oblicze.


W końcu przyszedł konkurs. Skakali, wiało (niestety), dookoła wuchta wyziewów alkoholowych i trąbek, w tle Bałkanica, a ja wiem, że jestem tam gdzie chciałem. Tak po prostu. Bez żadnych zmartwień, czy spin, byłem tam gdzie miałem być. Niech to będzie jedna z lekcji dla was, że można, zawsze.


Po zawodach powrót do domu i sen. Niby tylko jeden dzień, ale za to jak ważny. Właśnie w niedzielę czułem się tak, jakbym chciał czuć się zawsze. Bez żadnych wyrzutów sumienia mogę powiedzieć, że był to mój najlepszy dzień w życiu (obok wypadu na TdP 2012). Niech to będzie przykład, co macie robić ze swoim życiem. Ja już zacząłem, teraz wy!

czwartek, 16 stycznia 2014

Muzyka


Niby zupełnie inna kategoria życia, ale jednak tak bardzo ze sportem związana. W końcu, co byśmy zrobili bez muzyki? Czy ktokolwiek wyobraża sobie biegać, chodzić, pakować na siłowni czy wytapiać się w domu bez słuchawek/głośników? Jakoś nie chcę mi się w to wierzyć. Co więc powoduje, że różne nuty tak bardzo na nas wpływają?

Przede wszystkim, nasze playlisty to część nas. Znajdzie się na nich wszystko, co człowiek skrywa w sobie. Od uczuć, przez lęki, po motywację etc. W sumie, to nie my znamy muzykę, a muzyka zna nas. Wie o nas wszystko. Na każdy dzień i każdy humor ma coś, co nas uleczy, wydłuży piękne chwile. Jest środkiem przeciwbólowym i podkładem pod piękne wspomnienia. Pozwala zrozumieć nam samych siebie. Może to brzmi nieco dziwnie, ale niech każdy z was spojrzy w tył i popatrzy na to, ile razy kontemplował ze słuchawkami w uszach. Dodatkowo, słuchając jakiegoś motywującego tracku zawsze łatwiej jest wytrzymać kryzys, moment, w którym nogi już kompletnie nie podają. Niby taki banał, ale jednak jak bardzo ważny...

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Weekend pełen emocji


Niby tylko 3 dni latania, a jak wiele zmieniły w światowych skokach. Przede wszystkim chodzi mi tu o dwie podstawowe sytuacje, które na zawsze zapiszą się w pamięci kibiców. Myślę, że każdy wie o co chodzi. Tak więc, zacznijmy od Thomasa Morgensterna.


To już nie pierwszy problem jednej z największych gwiazd skoków. Trzykrotny mistrz olimpijski i ośmiokrotny mistrz świata, po niewiele ponad 10 latach powtórzył jeden ze swoich najgorszych występów w życiu. Każdy z nas pamięta jego upadek w Kuusamo. Miał wtedy 17 lat i dopiero zaczynał swój marsz po wszystkie sukcesy. Teraz, kiedy jest już utytułowany, znów spojrzał śmierci w oczy. Co więcej, dzisiaj (3 dni po upadku), kiedy wydawało się, że leżąc w stanie krytycznym jego kolejnym sukcesem będzie powrót do formy, zaczyna mówić się o jego ewentualnym powrocie na Igrzyska w Soczi. Kwintesencja kozactwa.


Drugim ważnym wydarzeniem niewątpliwie jest zwycięstwo weterana, Noriakiego Kasai. Zawodnik, który w swoich najlepszych latach zawsze pozostawał w cieniu Funakiego czy Harady w końcu doczekał się swoich 5 minut. Ten 42 latek jest idealnym przykładem spełnionych marzeń i czystej zajawki, która przez wiele lat daje mu tyle radości. Widać także, że jest on kimś więcej niż tylko zawodnikiem dla wszystkich ludzi związanych ze skokami. Ogromny szacunek jakim jest darzony dotyczy nie tylko skoczków, ale i trenerów, co widać po jego drugim, zwycięskim skoku w sobotę. Chyba nie ma nikogo, kto by go nie lubił. 

Czego by nie mówić, ostatni weekend był niezwykle obfity w różnego rodzaju emocje, a już w tym tygodniu polskie konkursy! Może uda mi się wpaść na jeden z nich...

piątek, 10 stycznia 2014

Kolejny punkt


Miło mi poinformować, że kolejnym punktem w planie GruSportsa, który udało się zrealizować, jest jego bytność na instagramie! Od dzisiaj możecie śledzić moje poczynania nie tylko na blogu i facebooku, ale także na największym portalu fotograficznym. Trzeba w końcu iść z duchem czasu! Wpadajcie ;)

czwartek, 9 stycznia 2014

Uspokój się i uwierz


Ostatnio, idąc sobie spokojnie ulicą, w słuchawkach mojego zapyziałego telefonu usłyszałem kilka słów, które zmusiły mnie do głębszych rozmyślań. Wydawałoby się, że były one zwykłe, jak u każdego innego, takie, jakie zna każdy. Mimo wszystko, ten czas był na swój sposób wyjątkowy. Tak więc, do sedna.

Przede wszystkim, chciałoby się zacytować słynne już słowa Laski. Oprócz tego, nikt z nas nie wie, kiedy przyjdzie na nas czas. Co więc można z tym zrobić? Załamać się? Nigdy w życiu! Wycisnąć z siebie wszystko co się da i korzystać z każdej chwili? Dokładnie! W końcu, co komu szkodzi? Może to i trochę przechodnie frazesy, jednak niech przykładem tego będzie to, co zrobię za tydzień. Wyjazd na skoki do Zakopanego. Wymarzony, za ostatnie oszczędności. Niech każda chwila życia będzie tą niezapomnianą. Znów niezbyt górnolotnie, ale trafnie. Zwróćcie uwagę na to, ilu ludzi traci swoje marzenia, bo się zwyczajnie boi. Czego się bać? Życia? Siebie samego? W końcu i nam przyjdzie zejść z tego świata. Wtedy już nic nas nie będzie obchodzić. Niestety, wielu ludzi "podziela" ten pogląd, ale tylko gada, nic nie robi. Później słychać tylko narzekanie, płacz i zgrzytanie zębów. Tak jest z każdą dziedziną życia. Tutaj można nawet zachaczyć o politykę, ale nie mam zamiaru robić tego w sferze GruSportsa. Co jednak Ty, czytelniku uważasz za słuszne? Skoro jesteś ze mną, to jestem wręcz pewny, że życie będzie Twoje. Do dzieła!

wtorek, 7 stycznia 2014

Wyskoczyć, jak Filip z konopi


Kto by się spodziewał! Zwycięzcą TCS został... Thomas Diethart. Człowiek, który jeszcze w tym sezonie, przed zawodami w Engelbergu, nie potrafił stanąć na podium zawodów pucharu kontynentalnego. Mówiąc wprost, przebojem wdarł się do światowej czołówki, wyskoczył jak Filip z konopi. Dosłownie. Jego "wybryk" jeszcze dobitniej pokazuje, jak bardzo sport jest nieprzewidywalny. Cóż z tego, że tydzień przed turniejem, głównym faworytem do zwycięstwa był Kamil Stoch, który rządził i dzielił. Niestety, cały turniej zakończył dopiero na 7 pozycji. 

Sam turniej nie będzie się jednak kojarzył tylko i wyłącznie z życiową formą Dietharta, który już na stałe wpisał się w kanon mistrzów skakania, ale także z zbyt wysokimi notami dla Ammanna, połamaną ręką Morgensterna, wypaczeniem wyników w Oberstdorfie przez Hofera i świtę, loterią w Innsbrucku, wiosenną atmosferą czy najgorszą od dłuższego czasu formą Pietrka Żyły. Wszystko to złożyło się na jeden z bardziej niezwykłych turniejów od ładnych kilku lat. 


Mimo wszystko, wciąż pozostaje kilka pytań. Kto utrzyma formę do Igrzysk, kto ją straci, a kto zbuduje? Czy punktacja za belki i wiatr nie dodała dodatkowej loteryjności? Tylko na ostatnie pytanie znamy odpowiedź. Tak, dodała. Natury się nie oszuka. Poza tym, już nigdy nie będziemy świadkami takiego konkursu, jak w Planicy w 2005 roku. Szkoda. Musimy się przyzwyczaić do +19 za krótszy najazd ;)

sobota, 4 stycznia 2014

Bode Miller w Bormio

Dochodzi 3:00 w nocy, a ja zostałem pochłonięty przez internety. Na szczęście dokopałem się do pamiętnego wyczynu Bodego Millera w 2005 roku. Jeśli jedziecie na narty tej zimy, proponuje zmierzyć się ze stokiem, podobnie jak amerykański mistrz. Łapcie linkacza i sprawdzajcie co Bode wyczyniał w Bormio podczas Mistrzostw Świata. 

Geniusz


Stało się już regułą, mówienie o trenerach, kiedy zawodnikom nie idzie najlepiej. Rozpoczyna się wtedy narzekanie, szukanie nowego szkoleniowca, zrzucanie całej winy na obecnego, etc. Ostatnio jednak postanowiłem przyjrzeć się temu nieco bliżej i odnotowałem jedno. Każdy coach jest najbardziej kumatym gościem w całym sztabie. 

Wystarczy spojrzeć choćby na to, jak wielką wiedzę na temat techniki skakania i zachowania zawodnika w takim, a nie innym kombinezonie należy mieć. To po pierwsze. Po drugie, każdy zawodnik zachowuje się inaczej, ma inne parametry, co innego potrafi lepiej. Dobrym przykładem jest nasza kadra. Kamil płasko wychodzi z progu, nakręca biodro i wyciąga skok na prędkości, Janek wpycha bioderko w narty, Klimek wychodzi wysoko i bardzo mocno nakręca skoki, Dawid wychodzi w górę i bazuje na samej wysokości, Piotrek z Maćkiem robią wszystko równo, lecz agresywnie, Krzysiu za to lata nieco bardziej pasywnie. Każdy typ najazdu, wybicia, lotu jest inny, przez co trenejro musi wypatrzeć co komu najlepiej pasuje i właśnie to dopracowywać. 



Jakby tego było mało, każdy coach to też swego rodzaju psycholog. Taki drugi ojciec. Każdy, kto kiedykolwiek spotkał się bliżej ze sportem, wie ile znaczy dobry kontakt ze swoim nauczycielem. Bez atmosfery i wsparcia, nic nie da się zrobić. Tym większy szacunek dla tych, którzy często są najmniej doceniani. 

środa, 1 stycznia 2014

Nowy rok


No i poszło, mamy już 2014. Jedni mają swoje postanowienia, drudzy modlą się o to, by był on lepszy od poprzednika. Czego za to ja wam mogę życzyć? Na pewno nie nowych rowerów, nart, piłek, korków, etc, przecież sami o to zadbacie. Poza tym, nie lubię być przewidywalny. Tak więc, życzę wam wszystkim, abyście byli sobą w każdej sytuacji, każdej chwili roku 2014. Niech to będzie priorytetem prowadzącym was przez wszelkie życiowe trudności. Tyle ode mnie, peace!