Trzecia, najważniejsza część tej krótkiej serii. Mowa bowiem o znanym opinii publicznej duchu sportu. Dla każdego jest on nieco inny, specyficzny, wyjątkowy. W każdym miejscu zmienia on swoją postać, swoją siłę. Nie ma na świecie kogoś subtelniejszego i bardziej uniwersalnego. Każdy z nas go kreuje, a on ciągnie nas ku lepszemu. Daje nam przyjemność, radość z tego co robimy, pasje. To właśnie on kreuje wszystko co jest związane ze sportem. Kim on jest? Nami. Po prostu. Każdy kto tworzy sport, tworzy także jego ducha. Tradycja, prestiż, wysiłek, to wszystko to tylko składniowe. Przez te wszystkie lata, duch zebrał naprawdę wiele cech. Dzięki temu, wszystko, czego aktualnie bronimy stało się równie ważne jak wiara. Oto w końcu chodziło.
Każdy z nas oddałby wszystko, podczas nudnych dni, za choć chwilę przyjemności związanej ze sportem. Bo wiemy, co on nam przyniesie. Każdy z nas wie jak radośnie działa się każdego dnia, kiedy wewnętrzy wigor pozwala na korzystanie z każdego momentu treningu. Każdy z nas cieszy się, kiedy może być częścią czegoś, co budowano przez lata. Czegoś, co jest najbardziej honorową częścią współczesnego świata. Walka fair, szacunek, wzajemna wspólnota. Czy gdziekolwiek indziej spotkamy tak głębokie więzi pomiędzy kimś, kto zaraz zacznie, bądź właśnie skończył ze sobą rywalizować? Nie chce mi się w to wierzyć. Wystarczy spojrzeć na stosunki międzyludzkie w szkołach, dużych firmach itp. Kolosalna różnica, czyż nie? Jedyne co przychodzi mi teraz na myśl, to podziękowania wysłane w stronę Pierre'a De Coubertin. To on zaczął budowę tego ducha, który teraz wiedzie gigantyczne masy ludzi przez życie. To jego słowa wciąż są przytaczane młodym, przekazywane ludziom podczas igrzysk olimpijskich. To on, czując w sobie siłę i natchnienie wypuścił ku niebu gołębicę z kołami olimpiskimi, która po dziś dzień czuwa nad nami. Oby nigdy nie zwątpiła.
Szacunek, współpraca, walka, ale z głową, zdrowa rywalizacja, miłość do wysiłku i oddanie. To główne cechy sportowego ducha. Taki właśnie on jest. Za to go kochamy. Za to, że prowadzi nas każdego dnia, kiedy oglądamy coś w TV, kiedy trenujemy, kiedy szykujemy się do następnego startu, kiedy dajemy się ponieść sportowym emocjom. To jest właśnie to, o co mu chodzi. O co chodziło wszystkim, którzy kiedyś tego doświadczyli. Sport, jego duch, my. Prawie jak trzy Osoby Boskie. Tak to czujemy.