środa, 16 października 2013

Drużyna

Wczoraj, po raz kolejny upadła nadzieja na wyjazd naszej drużyny piłki skopanej na mistrzostwa świata. Cóż, 2 raz z rzędu. Zaczynam się do tego przyzwyczajać. Mimo mocnego składu indywidualnie, brakuje wyraźnego kolektywu. W czym więc problem? W braku zgranej drużyny. Reprezentacja to tylko zlepek zawodników z całej europy, którzy grają ze sobą parę razy w roku. Do tego skład jej non stop zmieniany. To także nie sprzyja budowie odpowiedniej bazy doświadczenia, jeśli chodzi o wspólną grę. Czy jednak było tak zawsze? Nie, nie było. Nie trzeba szperać w historii i dochodzić do lat '70 i '80, kiedy to osiągaliśmy największe sukcesy. Wystarczą lata 2006 - 2008 kiedy to Leo Beenhakker potrafił zespolić naszą kadrę.


Pamiętacie jak wielkie nazwiska wyszły na mecz z Portugalią w pierwszym składzie? Bronowicki, Golański, Rasiak. To tylko część z ich. Mimo to, zagrali oni najlepszy mecz kadry w XXI wieku. Gryźli trawę, walczyli, po prostu grali. Każdy był tam gdzie trzeba. Każdy za kolegę mógł wskoczyć w ogień. Coś niezwykłego. To była właśnie drużyna. Szkoda, że teraz nie możemy tego doświadczyć. Przynajmniej w piłce. Inaczej jest w innych sportach. Również tych czysto drużynowych. Niestety nie są one tak doceniane. Które to?

Zacznę od piłkarzy ręcznych. Mimo sukcesów, nigdy nie mówili o kolegach źle. Tworzyli coś więcej niż drużynę. Tworzyli rodzinę i nadal ją tworzą. Może już w nieco innym składzie i w nieco mniejszym stopniu, jednak cały czas to działa. Wystarczy obejrzeć mecz i zobaczyć jak walczą do ostatniej kropli krwi i wzajemnie się uzupełniają. To przykład pierwszy.



Przykład drugi - siatkarze. Tutaj chciałbym w szczególności oprzeć się na materiałach Krzysztofa Ignaczaka i jego programu "Igłą szyte". Mimo zmiany pokoleniowej klimat nie upadł. Mimo zmian trenerów oni wciąż są razem tak samo zakręceni. Nie ważne skąd jesteś i czy wsadziłeś mi 5 gwoździ pod rząd w finale ligi. Jesteś moim ziomkiem. Przecież to reprezentacja, tutaj wszyscy jesteśmy po tej samej stronie frontu. Widać to w każdym meczu. Zależy im i gdy nie idzie jednemu, reszta z nim jest. Pięknie.


Na koniec, jak dla mnie, najlepszy przykład na coś zbudowanego przez dłuższy czas. Mowa o drużynie naszych skoczków narciarskich. Co jak co, ale jest to jedyna ekipa, która w roku 2013 zdobyła medal na ważnej imprezie. Nie stało się to jednak bez przyczyny. Od początku wielkiej kariery Adama Małysza, szkolenie młodzieży szło zdecydowanie do przodu. Wychowaliśmy kilku, a nawet kilkunastu świetnych zawodników, którzy w sezonie 2013 pokazali jaki potencjał w nich drzemie. Złoto indywidualne Kamila Stocha + brąz drużyny to tylko efekt ciężkiej pracy. Pracy pod okiem wielkiego specjalisty i trenera, Łukasza Kruczka. Wielu kibiców wieszało na nim psy, mieszało go z błotem. Żądało wręcz jego dymisji. Wówczas ujawnił się prawdziwy duch polskich skoków. WSZYSCY zawodnicy stanęli za nim murem, grożąc odejściem. Później pokazali dlaczego. Wszystko poszło tak jak trzeba. atmosfera w drużynie świetna, waleczni zawodnicy, trener, który potrafi bardzo wiele, a do tego jest osobą, która swoim spokojem i inteligencją potrafi ostudzić zbyt gorące głowy. Brawo panowie, oby tak dalej.



Jak widać, Polak potrafi. Wystarczy tylko to wykorzystać. Kto jednak wie, czy zarabiające kokosy pseudo gwiazdeczki boisk będą chciały tak współpracować. Uczcie się panowie.
Nie wiem jak wy, ale ja już czekam na koniec listopada i rozpoczęcie sezonu skoków. Jako wierny fan tej dyscypliny z ogromnymi nadziejami patrzę w przyszłość, a tam czekają IO w Soczi. Wierzę chłopaki i jednocześnie wiem, że dacie radę. Allez.