Karma. Jedna z magicznych sił wschodu. Swoje działanie buduje na dobru, jakim obdarowujesz cały świat. Ile od siebie dasz, tyle do Ciebie wraca. Jest to chyba najważniejsza życiowa prawda. Bo co innego jest potrzebne do szczęścia? Ludzie. To oni nas budują. Sam się o tym przekonałem i to wielokrotnie. Sam doświadczyłem momentu, w którym zebrana przeze mnie karma zwróciła się z nawiązką. Czas na historię wziętą prosto z mojego życiorysu.
Była sobie nas niewielka ekipa. 5 chłopa. Każdy z nas tak samo walnięty. Każdy z nas z podobnym systemem działania, z podobnym charakterem. Jednocześnie każdy tak samo skryty, tak samo nieśmiały. Ja sam poczułem się tam odpowiedzialny za PR. Może to trochę za dużo powiedziane, ale byłem uznany za najbardziej otwartego. Podobno. Sam czułem się liderem. Kapitanem naszej grupy. Było mi z tym dobrze. Czułem się w niej potrzebny. Czułem, że jestem komuś potrzebny. Wszyscy czuliśmy się ze sobą świetnie. Braterska więź pozostała do dziś i zostanie do końca życia. Tego jestem pewien. Nie o tym jednak chce mówić. Niestety, z kilku powodów wszystko się pogmatwało. Jeden z nas musiał wyjechać, drugi znów gdzieś zniknął, tak psychicznie. Ja też musiałem się uwikłać z pewnymi przeciwnościami. Jednocześnie czułem, że chłopaki świetnie sobie poczynają. Każdy z nich otworzył się. Każdy spróbował. Każdemu się udało. Uwierzyli. Wiedziałem, że moja pierwotna misja liderowania dobiegła końca. Teraz jesteśmy braćmi. Po prostu. Jak jednak zwróciła mi się karma? Słowami, po prostu słowami. Jakimi? Nic prostszego. Pewnego dnia, od każdego z nich, tak jakby się umówili, usłyszałem coś, co zapamiętam do końca. "Dzięki stary, dzięki Tobie mi się udało". W taki sposób moja karma wróciła. Nic innego mi nie potrzeba.
Wdzięczność. To właśnie to, czego każdy z nas potrzebuje. Właśnie ona buduje międzyludzkie relacje. Jest uczuciem ściśle powiązanym z ogólnie pojętą przyjaźnią i miłością. Dzięki niej wiemy, że ktoś jest nam potrzebny do szczęścia, a my komuś. Na tym polega karma. Może i się powtórzę, ale najlepszym przykładem powrotu dobrej karmy jest Szymonbike. Dzisiaj jego norweska wyprawa wyszła w polskiej wersji językowej. Inspiracja wróciła od razu. Jego karma udziela się także mi. Myślę, że nie tylko.