czwartek, 7 listopada 2013

Spalara

Dobra, dobra, ja tu zapodaję wam maksymalną motywację, ale zapomniałem o najważniejszym. W tym całym zapierniczaniu po lepsze jutro nie róbcie z siebie spalaczy. Jak wiadomo, spalara to najgorsze co może nas spotkać. Niestety, często nas dotyka. W każdej dziedzinie życia. Spina na wynik/czas/hajs etc. jest nieodłącznym punktem codzienności. Sam dałem się dzisiaj ponieść sile wszechmocnej napinki. W końcu jutro sądny dzień dla moich umiejętności kierowcy. Na szczęście znalazłem idealną odskocznię.



Nie ma lepszej recepty na spalarę w formie życia codziennego. Ujechałem się w trupa i mój mózg, wraz z całym ciałem, chciał po prostu odpocząć. Udało się, spalara pokonana. Gorąco polecam. Nieco inaczej sprawa ma się ze wszystkimi startami. Cóż, jesteście na starcie osłabieni. Co za tym idzie, nie spalajcie. Wiem, łatwo mówić, ale o czym cały czas piszę? Chillout i do przodu, korzystaj z tego co możesz zrobić, a nie napinaj się na wynik. Nawet jeśli będzie to Tour de France czy Igrzyska. Serio, napinka niszczy dobrą karmę. Pamiętajcie o tym przed każdym startem. Cieszcie się nim, a nie jego skutkiem.