MAAAMOOOOO, POOODAJ PIIIICIEEEE!!! Ha, kto z nas nie zna tego uczucia, kiedy to po kilku godzinach wyrabiania kondycji na osiedlowym boisku łyknęło się wody, czy czerwonej oranżady? Nie wierzę, że ktoś tego nigdy nie spróbował. No dobra, może jedna osoba, ale to już inna historia. Tak czy owak, podwórkowe dzieciństwo to coś więcej niż tylko szczenięce lata. To styl życia, który w wielu z nas pozostał do dziś. Zdarte kolana, miliony siniaków, ekipy najlepszych kumpli, czasem połamane kości... Wszystko tylko po to, by po prostu dobrze się bawić.
Niestety, czasem wydaje mi się, że nasze pokolenie było tym ostatnim, które zaznało szczęście związane z podwórkowym życiem. Cóż jednak mamy zrobić? Osiedlową piłkę wykopała fifa, zamiast porzucać do kosza klepie się w NBA, rowery stoją w szopie, a wszyscy cisną w PCMa. Nawet wszelkie relacje między dzieciakami zostały zastąpione przez facebooka i inne tego typu portale. Nikt już nie zna smaku butelkowanej oranżady, vibovitu, porządnych chipsów czy babcinego kompotu. Niestety, technika przewyższyła człowieczeństwo. Dzięki Bogu, mamy jeszcze trochę wpływu na swoją młodszą rodzinę.
Na szczęście my mamy coś więcej. Chodzi o wspomnienia. Nikt nam tego nie odbierze. Do śmierci będę dumny z sinych piszczeli, kilku par rozerwanych trampek i wielu podobnych osiągnięć. To jest właśnie moje dzieciństwo i cieszę się z tego powodu niezmiernie. Do dziś uśmiecham się kupując czerwoną oranżadę, czy widząc na boisku dziewczyny grające w klasy, a chłopaków kopiących zośkę. Szkoda, że to szkolne boisko w LO. Chociaż w sumie... wciąż pamiętamy i chwała nam za to!