Tak dziwnej inauguracji sezonu w skokach narciarskich nigdy nie widziałem. Z jednej strony radość, ze względu na zwycięstwo Krzysia Bieguna, z drugiej natomiast rozgoryczenie całą otoczką zbudowaną przez Hofera i jego watahę oraz przedwczesnym zakończeniem konkursu przez Schlierenzauera (duży udział Pointnera) i Bardala. Nie mówmy jednak o wszystkim, więc po kolei.
Od godziny 13:30, kiedy to miał zacząć się konkurs, kilkukrotnie był on przekładany. Ostatecznie udało się wystartować o 15:15. Skaczący jako 5 Biegun odpala 142,5 metra. Belka idzie w dół. Kolejni zawodnicy również skaczą dobrze (m.in. Janek Ziobro, który skończył konkurs na 9 miejscu), lecz żaden z nich nie może przeskoczyć 19 latka. Przyszedł w końcu czas na top 10 z ubiegłego sezonu i... zaczęło się. Każdy kolejny z zawodników, począwszy od Toma Hilde klepnął bulę. Niestety, Kamil Stoch także. Zostało dwóch, Bardal i Schlieri. Obaj... wycofali się. Stwierdzili, że jest zbyt niebezpiecznie. Co z tego, że na treningach każdemu z nich zdarza się skakać w gorszych warunkach. Najłatwiej przecież uciec z pola bitwy. Ostatecznie konkurs zakończono około 17:15. Nie był to jednak koniec kontrowersji. Alex Pointner stwierdził, że trzeba złożyć protest na ręce jury, nakazujący anulowanie wyników konkursu. Cóż, "wielki trenejro" już nawet brzytwy stara się łapać. Warte odnotowania jest, że na przeszkodzie stanął mu... Miran Tepes. Chyba nie muszę mówić dlaczego ;). Na szczęście w Kuusamo będzie miał 7 zawodników, którzy będą musieli podejść do kwalifikacji. Taki tam psikus.
Jedno jest pewne, jesteśmy mocni. Teraz czas na Kuusamo. Mroźne, ciemne i kapryśne Kuusamo. Ciekawe co tym razem się wydarzy. Możemy być pewni, że pierwszym "normalnym" konkursem może być dopiero ten w Lillehamer. Na razie jednak cieszmy się dzisiejszymi wynikami.