czwartek, 14 listopada 2013

Kop motywacyjny

Kolejny poniedziałek. W kubku kolejna kawa, kolejny raz auto nie chce odpalić. Wszystko dobija. Niby nic złego się nie dzieje, ale atmosfera wewnątrz jest nieprzyjemna. Ciężko opisać to słowami. Z resztą, myślę, że każdy doświadczył czegoś podobnego. Nagle boom! Przychodzi sytuacja, która wszystko odmienia. Nie ważne jaka, ważne jak zadziałała. Wszystko zaczyna nabierać dobrego obrotu, a kolory zaczynają odzyskiwać swój blask. Życie staje się kolorowe, a Ty znów idziesz tą drogą, którą tak pragnąłeś dążyć. Dostałeś konkretnego kopa motywacyjnego. Od tej pory wiesz, że możesz wszystko. Mimo to, nie doszedłeś jeszcze do stanu wewnętrznej Nirvany. Wymagam za dużo? Wcale nie. To Ty wymagasz zbyt mało.



O co mi chodzi? To proste. Takim kopem może być każdy poranek. Każde przebudzenie się dnia kolejnego. Kiedy wiesz, że nie masz sobie nic do zarzucenia i rozpoczynasz funkcjonowanie od szerokiego uśmiechu. Moment, w którym to osiągniesz, to deadline twoich złych emocji. Nie ma szans, żeby ktokolwiek popsuł Twoje plany. Po prostu wygrywasz życie. To jest cel. Pamiętaj, nie ma dni gorszych i lepszych. Każdy przynosi coś niezwykłego. Wszystko jednak zależy od Ciebie. Niech każde podniesienie powiek będzie śpiewem Twojej duszy, która dodatkowo gra na harfie zwanej Twoim obliczem. Nie są to byle nuty, a hymn motywacji. Motywacji, którą serwujesz sobie sam.