Choć przez wiele dni byłem bardzo sceptyczny co do opcji połączenia Nice Polskiej Ligi Żużlowej i Polskiej 2. Ligi Żużlowej, ostatnio przyszedł mi do głowy pewien pomysł, który powinien zostać rozpatrzony. Myślę, że wielu może on przypaść do gustu.
Pewne jest, że najmocniejsze drużyny lałyby niemiłosiernie Lublin czy Rawicz. Myślę jednak, że inteligentni prezesi nie pozwoliliby na to, aby wielce nadwyrężać budżet swojego klubu. Co za tym idzie, prawdopodobnie taki Daugavpils stawiałby raczej na rezerwę w miejsce najdroższych liderów. W pewnym sensie "wyrównałoby" to mecze, ale zmiany dotyczyłyby przede wszystkim małych punktów. Druga sprawa jest taka, że ostatnio speedway tak się wyrównał, że Krosno, czy nawet Piła, na swoim torze, byłaby w stanie powalczyć z Bydgoszczą czy Krakowem.
Najważniejsze jednak miałoby miejsce po sezonie. W stawce byłoby 11/12 zespołów, które walczyłyby zarówno o awans, jak i... o utrzymanie. Opole, Gdańsk, Częstochowa i Poznań odgrażają się, że wrócą do rywalizacji w 2016 roku. Nie powinno być więc problemem ponownie podzielić stawkę na dwie ligi. Plan jest taki: Po zakończeniu rozgrywek, pierwsza drużyna awansuje do E-ligi, druga jedzie baraże, a te z miejsc 3-8 zostają w Nice PLŻ. Pozostali spadają do 2.PLŻ, tworząc ligę zbudowaną z 7 klubów. Warto przypomnieć, że zgodnie z planem, w sezonie 2015 I lidze wystartować ma 7 ekip, a co za tym idzie, przy połączeniu, jeden zespół z obecnej II ligi w pewnym sensie by awansował.
Znając życie PZM i tak nakaże jazdę w czwórkę na najniższym szczeblu, co nawet mnie może bardzo szybko znudzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz