wtorek, 22 kwietnia 2014

Czasem się zaskoczysz

Dzisiaj coś trochę innego, mimo, że święta obfitowały w ciekawe wydarzenia. Wcześniej jednak postanowiłem opisać coś, co dało mi sporo do myślenia. Odwiedziny najbliższego mi człowieka zdecydowanie poprawiły mi humor, jednak nie to jest gwoździem programu. Doszło bowiem do mnie, że hermetyczne grono "tęczowych kucyków" mogłoby się powiększyć. Dlaczego? Wszystko ze względu na osobę, którą nie tak dawno poznałem. Sam lubię go nazywać Piter.

Wspólnych fot nie wrzucę celowo, Ci, którzy mają to zrozumieć na 2 sposoby i tak to zrobią. O co jednak chodzi w znaczeniu głównym? Już tłumaczę. Nie raz wspominałem o tym, że ekipa przyjaciół jest zawsze stała i kompletna. Łączy nas wszystko, od charakterów, przez zainteresowania, do wspólnego toku rozumowania. Nie spodziewałem się, że kiedyś przyjdzie mi spotkać kogoś równie pokręconego. Nie spodziewałem się, że gdzieś tam daleko od nas mieszka ktoś, kto ma równie podobną korbę w bani, jednocześnie podobnie przeżywając wszystko w swoim życiu. Nie spodziewałem się, że ktoś taki uściśnie mi dłoń tak późno, kiedy wszyscy już myślimy o studiach. Jednak, stało się.

Nie piszę tego tekstu całkiem bez powodu. W ostatnich dniach szczególnie poczułem, ze jest to człowiek, którego rozumiem, oraz który rozumie mnie. O tym, dlaczego to odkryłem, wolę jednak nie mówić, wiecie, prywatność i takie tam. Bądź co bądź bardzo mnie to zbudowało. Nie ważne gdzie jesteś, zawsze możesz spotkać kogoś, kto wykaże się równie porytym czerepem, jednocześnie dając Ci jakąś motywację do życia. Choć Ci wieczni są niezastąpieni, to jednak taka pomoc innych zawsze będzie przydatna. Nie ma co się zamykać, trzeba wierzyć!