czwartek, 12 grudnia 2013

Popularność

Wielokrotnie można spotkać się z klasycznym dla nas narzekaniem na wszystko. Są jednak tematy, w których niechęć jest jak najbardziej uzasadniona. Spójrzmy choćby na muzykę. Nie patrzy się na umiejętności, pomysł etc. Ważne, żeby piosenka miała jakiś chwytliwy rym i łatwo się sprzedała. Choćby taki Justin Bieber. Nic sobą nie reprezentuje, a jednak zbija kupę szmalu. Podobnie też jest w sporcie. Zdarzają się, ostatnio coraz częściej, przypadki, kiedy to jeden pros jest popularniejszy od drugiego, mimo, że umiejętnościami mu nie dorównuje. 



Jednym z najlepszych przykładów jest Piotrek Żyła. Mimo, iż jego umiejętności wciąż rosną, wciąż brakuje mu do najlepszych. Nie jest to jednak problemem dla ludzi, którzy uwielbiają go za osobowość i styl bycia, który szczególnie wyraźnie widoczny jest w jego każdej wypowiedzi. Sam darzę go ogromną sympatią. Nie zmienia to jednak faktu, że liderem naszej kadry i jednocześnie mistrzem świata jest Kamil Stoch. Zapomniany przez media i część kibiców. Momentami mi go szkoda. Bądź co bądź jest wielkim zawodnikiem, który jedno złoto na swoim koncie już ma. Wierzę też, że parę medali do swojego dorobku dorzuci. Co jest jednak przyczyną jego mniejszej popularności? Poukładanie i spokój. W odróżnieniu od Piotrka, Kamil jest człowiekiem, który zawsze wie co powiedzieć, każde zdanie musi porządnie przemyśleć. Wiewiór mówi za to to, co mu ślina na język przyniesie. Właśnie dzięki tej błyskotliwości stał się gwiazdą. Oby tylko równie dobrze wybijał się z progu.



Przykładów jest znacznie więcej, a to tylko jeden z nich, który najlepiej obrazuje to, o czym chciałem powiedzieć. Niejednokrotnie popularność nie oddaje pozycji w dyscyplinie. Nie chodzi tu jednak o sam fejm związany ze specjalizacją (wiadomo, że Sebastian Kawa będzie mniej znany od Roberta Kubicy), ale o przypadki, w których sporty są równie popularne, a wspomniany fejm nie jest w pełni zależny od skillsów.