środa, 17 grudnia 2014

Zbawienna Titlis

Niestety, sezon 2014/2015, do tej pory, nie układa sie po myśli reprezentacji Polski. Kamil Stoch wróci po kontuzji dopiero na TCS, Janek Ziobro nie może znaleźć luzu w dupie, Maciek Kot również wydaje sie być zablokowany przez samego siebie. Bez wielkiej formy jest także Klimek Murańka, który w zeszłym sezonie pokazywał, że skakać potrafi. Bez szału skacze także kadra B, z której tylko Stefan Hula i Olek Zniszczoł potrafili zdobyć trochę punktów w CoC. Krzysiu Biegun, Bartek Kłusek, czy Krzysiu Miętus są dalecy od optimum dyspozycji. Czy przyjdzie jednak niedługo progres? Niewykluczone.
foto. skijumping.pl

Mamy już za sobą 7 konkursów indywidualnych. Do tej pory na swoim poziomie wyniki notuje jedynie Piotrek Żyła. Choć nie są to miejsca w top 6, można być zadowolonym z jego postawy. Kto wie, może utrzyma taką dyspozycję do końca sezonu i zaliczy najlepszą zimę w karierze? Trzymam kciuki. Szkoda jednak, że póki co nie ma on wsparcia w kolegach z ekipy.

foto. sport.wp.pl

Na szczęście nadszedł moment, z którym od lat mam tylko i wyłącznie dobre wspomnienia. Nie chodzi tu o święta, czy zbliżające się mistrzostwa Polski, ale o konkursy w szwajcarskim Engelbergu. Żeby zbytnio nie grzebać w starych statystykach, pozwolę sobie przytoczyć wnioski wypływające z wyników naszych skoczków w ostatnich sezonach. W ubiegłym roku dwukrotnie na podium stanęło dwóch naszych reprezentantów (Kamil Stoch i Jan Ziobro), dodatkowo wymieniając sie jego najwyższym stopniem (W sobotę wygrał Janek z rekordem skoczni, w niedziele najlepszy był Kamil). 2 lata temu, bo sporych problemach, właśnie w Engelbergu do czołówki wrócił późniejszy mistrz świata. To właśnie tam, w środkowo-zachodniej części Alp nasze chłopaki zaczynają podróż po tytuły i medale. Nie ma powodów by nie wierzyć, że tym razem będzie podobnie. Liczę na to, że magia Grosse Titlis znów zadziała. Oby.

foto. skisprungschanzen.com