Sezon się skończył, na
większości portali pojawiają się podsumowania, oceny, nowe pomysły. Kibiców
szczególnie interesuje casting na ostatnią drużynę Enea Ekstraligi, do którego
często dołącza się pytanie, czy to nie czas na zamknięcie najwyższej klasy rozgrywkowej
w kraju. Jak dla mnie, taka sytuacja byłaby co najmniej nie na miejscu.
Choć wielu wiosen na
karku nie mam, to jednak pewne modele zachowań kibiców czarnego sportu w naszym
kraju znam. Znam też własne odczucia co do pewnych decyzji zarówno FIMu jak i
PZMotu.
Załóżmy więc, że
Ekstraliga zostaje zamknięta. Kilka minut po wypłynięciu informacji ze związku,
tłumy fanów klubów takich jak ROW Rybnik, Włókniarz Częstochowa, Polonia Piła,
Polonia Bydgoszcz itd. Nie pozostawiliby na władzach suchej nitki. Ba, bardzo
prawdopodobne by było, że prezesi wycofaliby swoje drużyny z niższych klas
rozgrywkowych. Powodem byłby brak motywacji do walki o pietruszkę. Czemu o
pietruszkę? Załóżmy, że Ekstraliga będzie miała cały czas złożona być z 8
drużyn. W związku z tym, do ewentualnego „awansu” ekipy z zaplecza potrzebne by
było „pozwolenie” od jednej z drużyn z EE, która kolejny sezon chciałaby
spędzić w Nice PLŻ. O ile w Wielkiej Brytanii zdaje to egzamin, o tyle w Polsce
tego nie widzę. Znając mentalność naszego narodu, absolutnie nikt o zdrowych
zmysłach (zakładając, że Polak nie może się poddać i zwyczajnie odstąpić
miejsca mimo trudnej sytuacji) nie mógłby zrezygnować z walki w najsilniejszej
lidze świata. Co za tym idzie, skrajnie kosmetyczne zmiany następowałyby
jedynie po ewentualnych decyzjach związku o odebraniu licencji, czy degradacji.
Dodatkowo, o
zapełnieniu luki w EE decydowałby, podobnie jak obecnie, casting. Co za tym
idzie, ewentualna walka drużyn na zapleczu, według nich, mijałaby się z celem.
W końcu po co walczyć o wysokie miejsce i tracić pieniądze, skoro o ewentualnym
awansie zadecyduje to, kto ma więcej zielonych w sejfie? W ten oto sposób, w
niższych klasach rozgrywkowych ostatecznie zabiłoby się speedway. W końcu który
polski kibic chciałby oglądać żużel tylko dla oglądanie żużla? Pan Marian z
Opola to nie Andrew ze Scunthorpe. Mu nie wystarczą tytuły w II lidze, nie
ważne czy drużynowe, czy indywidualne.
Choć osobiście darzę
angielski speedway ogromną sympatią, to jednak system rozgrywek z wysp nie ma
najmniejszego prawa bytu w kraju nadwiślańskim. Można to nazwać ogromnym
parciem na szkło, jak i jednocześnie kłopotem bogactwa. Prawda jest taka, że
zdecydowana większość drużyn obecnie startujących zdobyła, bądź choć trochę
zbliżyła się do mistrzowskiego tytułu w swojej historii. Co za tym idzie, każdy
z nich chciałby wrócić do lat świetności, a zrobienie tego tylko i wyłącznie po
sportowej walce smakuje najlepiej. Poza tym, właśnie wtedy marzenia można
ziścić bardzo szybko. Kto wie, może już za 2 lata zobaczymy Pilską Polonię w
Ekstralidze, a Kolejarza Opole bać się będzie cała Nice PLŻ? Czas pokaże.