Za jakieś 40 dni z hakiem maturka. Taki tam egzamin, który według wszystkich zadecyduje o tym, co będę robił w życiu. W końcu, to od zdania innych wszystko zależy. Czy mają rację? Zdecydowanie nie. Czy matura zadecyduje o tym, co będziemy robić w życiu? Na pewno nie. Odpowiedź jest prostsza od budowy cepa, ale niektórzy i tak jej nie rozumieją. Niestety, mimo mojej szczerej niechęci do Gombrowicza i jego twórczości, w kwestii szkolnictwa i ludzkiego myślenia się nie mylił. To przykre.
Od początku LO wszystkim wpajana jest jedna życiowa "prawda". Jeśli nie zdasz dobrze matury i nie dostaniesz się na dobre studia, to nie będziesz miał dobrze płatnej roboty. Bardziej bezsensownego zdania nie usłyszę chyba nigdy w swoim życiu. No dobra, może jeszcze ktoś kiedyś pochwali obiad mojej roboty, co będzie najgorszym z kłamstw. Dobra, do rzeczy. Dlaczego fundamentalna fraza szkolnictwa kompletnie mija się z rzeczywistością? Bo to nie "czysta wiedza" zakuta tylko i wyłącznie na egzamin może dać Ci dobrą przyszłość. Z resztą, o czym ja w ogóle mówię... Live free!
Tak, wiem, oklepany tekst. Nie o to jednak chodzi. Wszyscy dookoła (nie liczę przyjaciół) pozbawiają Cię Twojej własnej kreatywności i inwencji. Przecież najlepszą przyszłość zapewni korpo, 3 koła na łapę, kominek, York, wygodny fotel i pilot. Po cholerę Ci przecież żyć. Ważne, żeby mieć co zjeść o 15:30 każdego dnia. Własny sposób na życie... a co to jest? Ryzykowny, niepotrzebny, zbędny. Myśl o tym, co najłatwiej sobie zapewnić.
Nie ma nic bardziej irytującego od takiego podejścia. Oderwij się na chwilę od stosu książek i materiałów pomocniczych i po prostu pomyśl. O czym zawsze marzyłeś/aś? W takim razie dlaczego tego nie robisz? Bo mama i nauczyciele Ci tak mówili? Nie będzie z tego dużego dochodu? Nie będzie się łatwo wybić? Taaaaaak, zdecydowanie. Szczególnie, kiedy robiąc to co kochasz, pracujesz na pierdyliard procent.
Ciekaw jestem kiedy wszyscy zrozumieją, że każdy z osobna jest kimś, kogo powinien pielęgnować. Tylko w taki sposób można stać się naprawdę zajebistym, proste. Bądź wolny. Nie daj się komuś przykryć. Krzycz z wewnątrz. Tylko w Tobie nadzieja na przeżycie wspaniałej jednostki ludzkiej. To co mówią inni? Olej i zapomnij. Nikt z nich nie zna Ciebie tak, jak Ty sam. Boisz się? Spróbuj. Co możesz stracić? Kilka godzin w tygodniu, które tracisz na przeglądanie kotków w grafice google? Ważniejsze jest inne pytanie. Co możesz zyskać? Pracę marzeń, rozwinięcie własnej osobowości i szczęście. Prostszej drogi nie ma. Żyj tak jak chcesz i realizuj to, co od małego siedzi w Twojej głowie. Dopiero wtedy zdasz sobie sprawę z tego, jak piękny może być świat. Reszta? Systemowe leszcze będą zazdrościć. Podrzuć im maść na ból dupy, tyle wystarczy.
Ludzie czekają cały tydzień na piątek, cały rok na lato, całe życie na szczęście. Ty nie czekaj. Żyj i realizuj się. Miej gdzieś zdanie innych. Tylko Ty możesz decydować o tym, co będziesz robić. Nie daj zacisnąć na sobie kajdanek materializmu. Celem życia nie jest zarobienie 40 patyków dziennie i śmiganie złotym lambo. Spójrz na świat i w głąb siebie, bo tam jest tajemnica. Dogadaj się ze swoim sercem, które Cię poprowadzi. Bądź sobą i nie daj tego zmienić. Enjoy Your life.