czwartek, 13 marca 2014

Idol

Codziennie z ust wszystkich znawców czy innych psychologów można usłyszeć, że to rodzina, bliscy, otoczenie itp. decydują o tym, kim naprawdę jesteśmy. Nikt jednak nie pamięta o tych, którzy naprawdę są dla ludzi wzorami. Każdy ma za młodu jakiegoś idola, w którego jest wpatrzony. Nie ważne czy jest on na szczycie, czy dołuje jak cholera. Ty zawsze jesteś z nim, choć on o tym nie ma pojęcia. Paradoksalne, ale piękne.



Dla mnie takim idolem zawsze był Andy Schleck. To na jego agresywnej jeździe zawsze się wzorowałem. Doskonale pamiętam wszystkie jego zwycięstwa, ambitną walkę przez cały sezon etc. Teraz, 3 lata od szczytu swojej kariery, wciąż jestem z nim, mimo, że obecnie jest na samym dnie. Wierzę, że wróci tam, gdzie jego miejsce. Jeśli nie teraz, to nigdy. Pokazywał, że potrafi. Nie obchodzi mnie to, że jego nazwiska szukam już od dołu listy wyników. Dzięki niemu jestem tu, gdzie jestem. Dzięki niemu wierzę, że i ja mogę coś osiągnąć. Chyba właśnie o to chodzi.



Nie bez powodu wrzuciłem fotę Morgiego. Pamiętam, jak wchodził on do świata skoków jako 16 letni talent. Powtarzał wtedy na każdym kroku, że zapatrzony w zwycięstwa Adama Małysza był zmotywowany do przyspieszonego rozwoju. To właśnie Orzeł z Wisły był dla niego wzorem, który pokazał którędy ma iść aby dojść na szczyt. 

Jeśli coś robisz, zawsze chcesz się do kogoś upodobnić. Ktoś z pewnością przyciąga Twoją uwagę zdecydowanie silniej niż reszta. Ktoś, kto pokazuje Ci co jest piękne w tym, co chcesz robić. Mimo, że potem chcesz już być sobą, to osoba Twojego idola na zawsze zostaje w Twojej głowie. Kiedy masz kryzys, odpalasz sobie jakiś filmik z jego akcji. Osobiście w takich chwilach odpalam "The Road Uphill". Z resztą, wiecie o co chodzi. Idol, to on Cię prowadzi.