poniedziałek, 28 lipca 2014

Kiedy pytają mnie

Kiedy pytają mnie, gdzie byłem przez ostatnie 3 tygodnie, ze spokojem odpowiadam, że w domu. Pytają mnie też od razu, jakim cudem byłem w domu, skoro mnie tam nie zastali. Najwidoczniej szukaliście mnie nie tam, gdzie trzeba. Przez całe 3 tygodnie siedziałem w górach, bez internetu, fejsa, instagrama etc. Tylko ja, moje ukochane miejsce, kilka osób, las, delikatny chłód... Tak, byłem w domu.


Cały ten czas, o którym mowa, był, jak zawsze, spędzony najlepiej w całym roku. Śmiganie podjazdów na niezłych watach, piesze wędrówki po grzbietach gór, oraz wiele innych, niezaplanowanych atrakcji, zapewniły mi najlepszy wypoczynek od dawna. Wystarczyło tylko i wyłącznie zdecydować się na wypad, nic więcej. Jedni na wielkiej napince czekali na wyniki rekrutacji, inni łasi na mamonę poszli robić gdzie tylko była opcja. Ja wolałem skoczyć gdzieś, gdzie po prostu będę sobą. Życie jest ważniejsze od kupki papierów. Tak zwyczajnie.

Wspomniałem już o różnych przygodach... Było wszystko, od pokonywania własnych barier, przez klepanie Świebodzina na skałkach w górach Stołowych, po śmignięcie roadtripa. Materiał do ogarnięcia jest na tyle duży, że spisanie wszystkiego zajmie mi z pewnością ładnych kilka dni. Nie przeszkadza mi to. Czuję, że robię to co chcę i mam się z tym dobrze. Kiedy pytają mnie, czy przypadkiem nie spadła mi cegła na łeb, z zupełnym spokojem odpowiadam: "Nie, po prostu żyję. Nie chodzi o to, aby cały czas zachrzaniać, ale choć na chwilę być w 9999% szczęśliwym".