Sezon rozpoczęty, mecz wygrany, wszyscy się cieszą z dobrej formy zawodników. Niestety, wszystko przykrywa temat finansów, który znów będzie problemem Polonii. W czym problem? W stosunkach klubu z miastem.
Ponad miesiąc temu, wielmożny prezydent Głowski publicznie obiecał najwyższą dotację w historii. Brzmi pięknie, jednak w pamięci należy mieć skandaliczną umowę wynajmu stadionu, wyciągającą z klubu 300 tysięcy PLNów. Jak jednak można było się spodziewać, pieniędzy z Urzędu Miasta nie było, nie ma i pewnie nie będzie. Powód? Wielce czcigodny Pan Prezydent od ostatnich wyborów udowadnia Polonistom jak wielką ma władzę i jak łatwo może zmieść z powierzchni ziemi rywali politycznych (prezes i menago Polonii startowali w wyborach z ramienia Porozumienia Samorządowego).
Nie powinno nikogo zastanawiać, jakim cudem prezydent może tak sobie pogrywać z klubem, który popiera znaczna grupa pilskiego społeczeństwa. Odpowiedź jest bardzo prosta. Co najmniej 60% pilan, od hałasu dochodzącego ze stadionu przy Bydgoskiej, woli fontanny, korony i kwiatki w centrum. Chora sytuacja, ale typowa dla pilskiego środowiska.
Co dalej? Prezydentejro może ze spokojem pokazać speedwayowi środkowy palec, gdyż jego elektorat i tak się nie zmniejszy. Ba, jednocześnie może on pozbyć się skrajnie niewygodnego rywala - opozycjonisty, który tylko wyciąga z budżetu pieniądze, które można w cudowny sposób przepuścić.
Nie dziwi mnie nieobecność Głowskiego podczas niedzielnego meczu. Specjaliści od PR w urzędzie miasta doskonale wiedzieli, że zostanie on zjedzony przez kibiców, co może zachwiać jego pozycją wśród lokalnych lemingów. Polonia? Jak zawsze dostanie potężnego sierpa. Szkoda tylko, że będzie to już bomba powodująca knock - out.