Co rundę rozdawane buły między oczy, wygrane prawie wszystkie, nawet najtrudniejsze clutche - tak zapamiętam występ Luugiego w finałach ASUS ROG. Bez wątpienia, 19-latek z Cieszyna zaskoczył mnie najbardziej i jednocześnie wywarł ogromne wrażenie.
Wiadomo, nie da się ukryć, że jego gra robiła na wszystkich wrażenie już podczas eliminacji, kiedy to pierwsze dwie rundy przeszedł jak burza. W finale jednak było już widać, że najprawdopodobniej delikatnie zjadają go nerwy. Na podobnym poziomie zagrał wówczas Tom, lecz Izak zdecydował się wziąć ze sobą Luuliego, co okazało się jak najbardziej trafioną decyzją.
Przez zdecydowaną większość przygotowań, Kamil wyglądał na człowieka delikatnie wycofanego, bardzo spokojnego, dla którego liczy się wysoki poziom gry i jak najlepsze zgranie z zespołem. Z pewnością początek jego popularności na polskiej scenie CS nie był wybuchowy. Bez wątpienia nie jest to celebryta, ale szczerze mówiąc bardzo mi się to podoba.
Przez cały grudzień, z meczu na mecz jego postawa wyglądała coraz lepiej. Co prawda było widać (przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie), że dzisiejszemu bohaterowi brakowało nieco pewności siebie, ale nie oznaczało to, że rzeczy niemożliwe były niemożliwe także dla niego. Wystarczy spojrzeć na clutcha ugranego przeciwko GROMClanowi na Cobblestone. Jego aim i ogólny skill były już znane, lecz wydaje mi się, że nie do końca odkryte.
Jeszcze przed pierwszym meczem w Sztokholmie, bałem się nieco o grę Luuliego. Rzecz jasna nie chodziło mi o umiejętności, ale o głowę. Może się spali? Przecież była to dla niego życiowa szansa. Pierwszy mecz był wyraźnie nerwowy, ale nadal dobry. Dokładając do tego bardzo dobrą grę Izaka i Stompa, udało się awansować do półfinału, a wtedy... ze wszystkich chłopaków zeszła presja. Z Kamila szczególnie.
Oglądając półfinał, miałem wrażenie, że pod nickiem Luuliguzman zaczął grać inny zawodnik. Nagle ze spokojnego chłopaka, pełnego pokory i dystansu, zrobił się prawdziwy lew, szukający tylko możliwości do władowania rywalowi buły między oczy. Można było odnieść wrażenie, że przy komputerze LANowym, Luuli pokazuje swoje prawdziwe, dojrzałe, wyważone lecz agresywne oblicze. Jego gra naprawdę mogła wyrwać z butów niejednego fana Counter - Strike.
Finał był już pokazem możliwości młodego chłopaka z północy. W pojedynkach z Maikelele wygrał 11:7, %HS zakręcił się w okolicach 50%, a suma fragów na dwóch mapach przekroczyła 40. Co więcej, było blisko ugrania wszystkich clutchy, w tym jednego 1 vs 3, połączonego z ace (runda eco!). Spokojny, chudziutki człowiek pokazał, że może być gwiazdą. Prawdziwą gwiazdą. Wierzę, że tak też się stanie.
Luuli, dude, wierzę, że zwycięstwo w ROG dało Ci bardzo dużo pewności siebie. Teraz już na pewno znasz swoją wartość i jesteś świadomy swoich umiejętności. Z wieloma innymi fanami wróżę Ci wielką przyszłość. Nadal pokazuj co potrafisz, a staniesz się jednym z bardziej rozpoznawalnych graczy na polskiej, a może i europejskiej scenie. Big Up mate!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz