Najpierw jednak przypomnę wam i sobie (w szczególności), za co tak kocham swoje życie. Jeszcze przed osiemnastką zacząłem robić wielkie (dla mnie) rzeczy. Wypad na skoki w Zakopcu, znakomite tripy po górach, wyjazdy za granicę, aktywne spędzanie czasu i podążanie pewną ścieżką kariery dziennikarskiej, być może na sam szczyt (oby). Wielu do dziś powtarza mi, że na kolarstwie i żużlu znam się naprawdę dobrze. Skubani wiedzą jak podnieść mi ego ;). Wszystko to udawało się osiągnąć za szczenięcych lat. Teraz wiek zaczyna być dla mnie problemem.
Nie o tym jednak chcę dzisiaj prawić. Co roku bowiem dochodzę do tej samej konkluzji, która jest chyba najważniejszą maksymą w życiu. Zawsze chcę więcej, kochać mocniej, znać się lepiej, odwalić więcej kapitalnych akcji, zapamiętać więcej epickich chwil, być szczęśliwym jak nigdy. Pamiętajcie o tym każdego dnia, bowiem to może właśnie dzisiaj stanie się coś wielkiego. Każda zakichana doba może być wyjątkowa. Każda godzina może przybliżyć Cię do spełnienia marzeń. Każda minuta może dać kolejną szansę na stworzenie czegoś niezwykłego. Pamiętaj o tym. Później, jeśli już zastanowisz się nad swoimi poczynaniami, zauważysz, że 3/4 czasu spędzonego na "pracy" pamiętasz i cenisz jak nic innego. Znam to z autopsji.
PS: Dzięki wielkie za kosmiczny odzew przy wczorajszym wpisie. Motywujecie, bardzo :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz